Kiedy dwa lata temu ktoś powiedziałby mi, że będę biegać w krótkich spodenkach zimą albo pływać w zimnej wodzie powiedziałabym, że zwariował. Zimno budzi w człowieku niepokój, ciało pod wpływem zimna drży a Twój mózg otrzymuje przekaz to boli…
Kiedy jest Ci zimno zaczynasz ubierać się na cebulkę żeby zakryć każdy goły centymetr swojego ciała. Biorąc pod uwagę fakt, że jesteśmy wychowaniu w duchu noszenia czapek latem:) wcale mnie to nie dziwi. Ze względu na interesującą mnie tematykę związaną z budowaniem odporności i wzmacnianiem układu autoimmunologicznego poszukiwałam różnych materiałów i informacji o skutecznych metodach radzenia sobie z chorobą. Pewnego dnia natknęłam się na artykuł opisujący niesamowitego człowieka- Wima Hoffa –zwanego również- iceman-em.
Wim Hof w wieku 60 lat udowodnił, że łączenie zimna z ćwiczeniami oddechowymi i medytacją może przynieść niesamowite korzyści dla zdrowia. Ustanowił wiele rekordów Guinnessa związanych z zimnem: wspiął się na Kilimandżaro oraz Mount Everest w samych szortach, przebiegł półmaraton za kołem podbiegunowym również w samych szortach i bez butów. Przebiegł maraton na pustyni bez picia wody, wytrzymał w wannie z lodem prawie dwie godziny utrzymując temperaturę ciała na poziomie 34 stopni Celsjusza. Czytając to wszystko robiłam coraz większe oczy ale kiedy wziął udział w eksperymencie z udziałem holenderskich immunologów rozłożył mnie na łopatki. Lekarze wstrzyknęli Wimowi do krwi substancję podobną do szczepu bakterii E.Coli. Normalnie organizm po wykryciu bakterii powinien zacząć produkować przeciwciała wywołując gorączkę. Jednak Wim udowodnił, że panując nad swoim układem auotoimmunologicznym można zwalczyć chorobę. Jego organizm po wstrzyknięciu niebezpiecznej substancji w ogóle nie zareagował. Dal mnie było to niesamowite. Zafascynowało mnie do tego stopnia, że zaczęłam wgłębiać się w szczegóły. Zadając sobie ciągle pytanie jak to możliwe- rozpoczęłam przygodę z metodą Wima Hoffa.
Metoda stosowana przez Wima opiera się na trzech podstawowych filarach: oddech, zimno i medytacja. Te trzy proste rzeczy mogą sprawić, że poczujesz się dużo lepiej i zdrowiej.
Doświadczając tej metody od około dwóch lat mogę śmiało powiedzieć , że to działa. Pierwszym etapem który zaczęłam stosować to był oddech i medytacja oraz zimne a na początku letnie prysznice. Czy było przyjemnie oj nie bardzo, jednak z biegiem czasu zauważyłam, że kiedy nie skupiam myślenia na tym, że zimno boli coś niesamowitego zaczęło dziać się z moim ciałem. Po kolejnych sesjach zimnych pryszniców zaczęłam czuć się dużo lepiej, mieć więcej energii, mniej odczuwałam dolegliwości bólowe związane z SM. Przypływ energii spowodował również, że chroniczne zmęczenie które towarzyszy mi w chorobie zmniejszyło się. Kolejnym krokiem było wejście do zimnej wody w styczniu. W tym celu wybrałam mój ukochany Bałtyk. Po ponad 20 minutowej rozgrzewce zdecydowałam się pokonać kolejny strach przed zimnem i zamoczyć się w morzu. Temperatura wody wynosiła wtedy 0 stopni Celcjusza. Wytrzymałam ok. 3 min. Jak się czułam- rewelacyjnie jednak po ok. 10 min od wyjścia z wody pojawił się dość mocny kaszel i trwał ok 20 min. Potem wszystko ustało. I tak zaczęłam przygodę z morsowaniem. Kolejnym celem było pływanie w lodowatej wodzie tak jak robi to Wim. A to już nie było takie proste jak samo wejście do wody. Trzeba było zamoczyć ręce. Bolało bardzo- dlaczego? Ponieważ ręce mają krótkie i cienkie zakończenia nerwowe i przez to są bardziej wrażliwe niż pozostałe części ciała. Ale pokonałam i ten ból. Następny krok to ekspozycja na zimno- czyli bieg w krótkich spodenkach i krótkim rękawku. Pierwszy raz pobiegałam przy temp. 0 stopni. Potem już tylko czekałam kiedy będzie chłodniej. To niesamowite uczucie którego doznawałam podczas biegu uświadomiło mi dlaczego Wim Hoff zakochał się w zimnie. Energia, endorfiny i coraz lepsza odporność utwierdzały mnie w przekonaniu że zimno jest naszym sprzymierzeńcem i chroni przed zachorowaniem. Ważnym elementem tej metody jest medytacja i oddech. Praktykując ćwiczenia oddechowe oraz medytując mogę być w zgodzie z samym sobą oraz regulować stres który w przypadku chorób przewlekłych jest największym zagrożeniem. Od kiedy z zimnem jestem na tak zaobserwowałam, że zdecydowanie mniej choruje, nie mam zimnych rąk i stóp (które miewałam wcześniej), mam więcej energii, mam lepsze samopoczucie i co ważne w szczególności dla Pań jędrniejsze ciało. Jednak to co dla mnie i dla osób chorych na SM jest istotne to to, że nasz układ nerwowy zdecydowanie lepiej funkcjonuje w zimnie nie lubi przegrzewania się. I jeszcze jedna rzecz- praktykując metodę Wima Hoffa wiem, że niezbadane są możliwości naszego mózgu. Małymi krokami każdego dnia pokonywałam swoje słabości. Zaczynając od zimnych pryszniców a kończąc na bieganiu w temp. – 15 stopni Celcujsza. W zimnie można się zakochać ale tak jak w każdym związku powinna być zachowana równowaga:)
Morsując czy biegając w zimnie nie zapominaj o dobrym energetycznym posiłku, oddechu, codziennych praktykach medytacji, solidnej rozgrzewce, ćwiczeniach oraz pokornie traktuj to co jest za oknem. Zacznij małymi krokami. Twoje małe sukcesy będą Twoim największym motywatorem do osiągania postawionych sobie celów. SIŁA JEST W NAS:)- pamiętaj…
Czy są jakieś przeciwskazania do morsowania są- kardiologiczne (wchodząc do zimnej wody mocno przyspiesza bicie serca), ciąża, nadciśnienie, i astma o tych czytałam i słyszałam jednak ważne aby w razie jakichkolwiek wątpliwości skonsultować się z lekarzem.
Jeżeli chciałbyś porozmawiać o morsowaniu i nie tylko pisz na adres: marta@szkolarozmowy.pl
Dzień dobry, chciałbym się podzielić moimi doświadczeniami i wątpliwościami . Choruję na sm od 2002 r. , zachorowałem w wieku 40 lat po kuracji interferonem uzyskałem dużą poprawę / pozostała przeczulica nóg/ od 2019 roku zacząłem się gorzej czuć ,głównie większy ból stóp , słabość , pogorszenie funkcji poznawczych. W badaniu MR brak nowych zmian . Zacząłem brać Tekwiderę przez rok nie pomagało , wróciłem do interferonu który brałem przez rok i też nie było poprawy . W październiku ub roku zacząłem stosować techniki oddechowe Wima Hofa i zimne prysznice , pod koniec stycznia zacząłem morsowanie 1 raz w tygodniu i w pozostałe dni zimne kąpiele . Generalnie czułem się nieco lepiej . Teraz znów po kąpielach mam uczucie bardzo dużego zimna nóg i funkcje poznawcze są bez zmian . Mam pytanie czy znane są Pani przypadki chorych /długotrwale z podejrzeniem postaci wtórnie postępującej / u których ta metoda dała dobre rezultaty . Nie chcę z niej rezygnować a przkłady dały by mi mobilizacje do dalszych ćwiczeń